465 Obserwatorzy
2 Obserwuję
GornaPolka

Górna Półka TVN CNBC

Dla miłośników książek i zwolenników zarabiania zamiast narzekania.

Siła nawyku, czyli tak robią wszyscy (i wszystkie)

Siła nawyku - Charles Duhigg

Happy end zawsze był mocną stroną amerykańskich pisarzy. Podnosi na duchu, pozwala uwierzyć, że pracowity i uczciwy David może pokonać Mr. Goliatha. Charles Duhigg, autor książki „Siła nawyku”, siłę happy endu wykorzystał do cna – fundując czytelnikom dokładnie 19 happy endów w jednej zaledwie książce – średnio jeden na 20 stron. Książka sprzedaje się doskonale.

 

“Siła nawyku. Dlaczego robimy to co robimy i jak można to zmienić w życiu i biznesie”, Charles Duhigg

 

Przekaz jest komunikatem

Niewiele książek z kategorii zgrabnie nazwanej przez Anglosasów „non-fiction” dostało tyle marketingowego wsparcia w Polsce, co „Siła nawyku”. Kampania w internecie, fanpage na facebooku, uznana specjalistka terapii uzależnień prof. Ewa Woydyłło która w mediach opowiada o książce i a na swoim blogu deklaruje, że zajmuje ją ostatnio głównie promowanie „Siły nawyku”. Książkę trudno też przegapić na półkach – połączenie intensywnie żółtego koloru (bliskiego temu którym najpierw CNN, a za nim inne informacyjne stacje, zastąpiły pasek czerwony by przykuć uwagę widza) i czerwonych liter rzuca się w oczy z daleka. Konstrukcja książki też jest świetnie przemyślana – każda opowieść jest opowiedziana na wzór nawyku, według wzoru sygnał- działanie-nagroda. Duhigg za każdym razem rozpoczynając nowy wątek daje nam sygnał – oto widzimy bohatera w stanie klęski . Od razu pozwala zasmakować nagrody – pokazując tego samego bohatera w chwili tryumfu. Po czym każe czekać na pełne smakowanie zwycięstwa opowiadając historię od początku do końca.

 

Proste historie

Tak dzieje się z Lisą Allen, którą poznajemy jako niepanującą nad swoim życiem ani wagą 34-latką, której małżeństwo właśnie się rozpadło. Niedługo później dzięki wyrobieniu nawyku uprawiania sportu Lisa może stać się bohaterką rubryki „Żyj zdrowo i szczęśliwie”. Drake Stimson, marketingowiec P&G, odkrywając potęgę nawykowego spryskiwania odświeżaczem dopiero co poskładanej pościeli zarabia dla pracodawcy miliardy dolarów. Tony Dungy ćwicząc w zawodnikach odruchy zamiast decyzji wydobywa prowincjonalny klub NFL z gigantycznej zapaści i dociera na szczyt zdobywając upragniony Super Bowl. Michael Phelps dzięki nawykowemu pływaniu bije rekord świata płynąc ostatni dystans na ślepo – z okularami pełnymi wody.  Travis Leach, dziecko narkomanów, wyrasta na jednego z kluczowych menedżerów Starbucksa, Paul  O’Neil doprowadza Alocę do świetności dzięki skupieniu się na nawyku dbaniu o bezpieczeństwo, a Rosa Parks staje się zaczątkiem buntu, który wyniósł na szczyt Martina Luthera Kinga i doprowadził do usunięcia segregacji rasowej z USA.

Tezy Duhigga są proste i pociągające. Po pierwsze – nawykowo robimy znacznie więcej rzeczy, niż nam się wydaje. Poznając mechanizmy nawyków zyskujemy większą kontrolę nad sobą i lepiej rozumiemy innych (to przypadek Drake’a Stimsona). Po drugie – mózg wykształcił nawyki żeby w prostych sprawach zastąpiły myślenie. Jeśli czas reakcji jest kluczowy – a tak jest np. w sporcie – nawyki popchną do działania lepiej (bo szybciej), niż przemyślana decyzja. Tony Dungy wykorzystał to do wejścia na trenerski szczyt NFL. Po trzecie – silne nawyki porządkują życie także w sferach które nie są z nawykiem bezpośrednio związane (nawyki wpajane pracownikom Starbucks pozwoliły dziecku narkomanów stać się wzorowym menedżerem). W ten sposób nawyk staje się kluczowy, czyli zmieniający na lepsze całe życie. Po czwarte – nawyki społeczne mogą w chwili zagrożenia zadziałać jak cement spajając grupy, które wydawały się być słabo ze sobą powiązane (historia Rosy Parks, której aresztowanie za to, że nie ustąpiła w autobusie miejsca białemu Amerykaninowi stało się początkiem ogólnoamerykańskiego ruchu przeciw segregacji).

 

KISS

Duhigg świetnie stosuje amerykańską zasadę KISS – Keep It Simple, Stupid. Nigdy nie pozwala sobie na wplatanie do opowieści medycznego, psychiatrycznego, czy psychologicznego żargonu którego musiał nasłuchać się i naczytać sporo w czasie zbierania materiałów do książki. Zamiast żargonu cierpliwie tłumaczy czytelnikowi niejasności. Stosuje tu zmodyfikowaną do potrzeb do realiów non-fiction narrację skrzynkową. Kiedy w historii podstawowej pojawia się szczegół wymagający opowiedzenia – Duhigg na chwilę zawiesza główną narrację i rozpoczyna zupełnie nową, z własną pointą. Nie ma tu co prawda opowiadania ustami bohaterów, bo prof. Wolframa Schultza, jednego z autorów badań na których opierał się Duhigg, zapewne trudniej byłoby zmusić  do opowiadania cudzej historii, niż cervantesowskiego don Kichote. Ale i tak jest niezwykle zgrabnie.

 

Młot (dla czarowników)

Niestety Duhigg uległ niestety pokusie, przed którą w „Psychology od science” przestrzegał Abraham Maslow -   pokusie potraktowania wszystkich problemów jak gwoździe. I próbując wręczyć młotek każdemu czytelnikowi pomija niemal wszystkie ryzyka wiary w uzdrawiającą siłę nawyków. Jeśli stawia pytania to banalne. Jak to, czy osoba która na podstawie bardzo pierwotnego nawyku zabija nieświadomie własną żonę podlega odpowiedzialności karnej. Prawo karne z odpowiedzią na to pytanie poradziło sobie w późnym średniowieczu. Tymczasem Duhigg wydaje się nie rozumieć, że w opisanej przez niego historii Briana Thomasa, Brytyjczyka który we śnie udusił żonę sądząc, że dusi włamywacza – powodem uniewinnienia stało się nie to, że Thomas działał pod wpływem pierwotnego nawyku. Ale to, że działał nieświadomie. Więc nie można mu zarzucić przestępstwa rozumianego jako zawiniony czyn zabroniony.

Duhigg pomija za to znacznie nowsze pytania – takie jak odpowiedzialność za zbrodnie popełnione w nawyku społecznym. Zbrodnie nazistów którzy nawykowo i perfekcyjnie dokonali rzezi Europy. Zbrodnie ekstremistów Hutu, którzy w ciągu zaledwie 100 dni wymordowali w 1994 roku w Rwandzie milion osób. Tryumf nawyków nad moralnym wyborem nie musi być tak radykalny – w mniejszej skali dotknął każdego z nas, gdy musieliśmy dłużej czekać w kolejce, bo lekarz nawykowo bez kolejki przyjął znajomego pacjenta. Albo kiedy dzwonimy ze służbowego telefonu w prywatnej sprawie. O tych nawykach społecznych pisze w świetnej książce „Wartości, godność i władza. Dlaczego uczciwi ludzie czasem kradną, a złodzieje unoszą się honorem” prof. Marek Kosewski. Najkrótsza odpowiedź na oba pytania postawione w tytule książki prof. Kosewskiego brzmi – uczciwi czasem kradną, a złodzieje unoszą się honorem z nawyku. Przy czym żaden z tych nawyków nie jest godny pochwały – nawet honor złodziei. Opiera się bowiem na specyficznej etyce, położonej znacznie bliżej więziennej grypsery, niż temu, co uznalibyśmy powszechnie za cenny społecznie wzór postępowania.

 

Efekt Mozarta

Duhigg ulega jeszcze jednej pokusie – iluzji potencjału. Christopher Chabris i Daniel Simons w książce “Niewidzialny goryl. Jak intuicja nas zwodzi?” opisują kuszącą moc iluzji sugerujących, że wystarczy zmienić położenie jednego przełącznika, żeby nasze życie radykalnie zmieniło się na lepsze. Na początku pierwszej dekady XXI wieku bardzo popularna była iluzja Efektu Mozarta – rzekomego stymulowania intelektu dzieci  muzyką W. A. Mozarta. Do dziś jedynym udowodnionym wpływem Efektu Mozarta jest wpływ milionów dolarów na konta osób, które tę iluzję sprzedają. Z książką Duhigga jest podobnie – jej czytanie, podobnie jak oglądanie „Cosi fan tutte”, sprawia sporo przyjemności. Autorom obu utworów trudno odmówić bardzo wielu trafnych jednostkowo spostrzeżeń . Ale czerpanie z nich jedynych wzorów do życia może się okazać mocno ryzykowne.

Big Data, czyli “Raport całości"

Big Data: A Revolution That Will Transform How We Live, Work and Think. Viktor Mayer-Schnberger and Kenneth Cukier - Viktor Mayer-Schönberger

Chcieliby Państwo mieć koło telewizora  medal noblowski z medycyny? Brak lekarskiego wykształcenia właśnie przestał być problemem. Wystarczy udowodnić, że sok z pomarańczy połączony z pewnym typem insuliny wywołuje u cukrzyków odporność na grypę. Jeśli zrobią to państwo na próbie 7 miliardów osób – nikt nie podważy odkrycia, nawet jeśli autor nie będzie miał pojęcia skąd ta odporność.

 

“Big Data: A Revolution That Will Transform How We Live, Work, and Think”, Viktor Mayer-Schonberger, Kenneth Cukier

 

Suma danych i strachów

Wielka zmiana już tu jest. Nadeszła razem z Wielką Daną – Big Data – czyli sumą wszystkich cyfrowych danych. I wszystkich cyfrowych strachów. Takich jak te, które rozpaliły polski Internet w styczniowe piątkowe popołudnie, gdy kilka tygodni po giełdowym debiucie Alior Banku jego wiceprezes pochwalił się w TVN CNBC inwestorom, że bank pracuje nad włączeniem Big Data do swojego modelu biznesowego. Klienci banków powinni być wiceprezesowi Aliora wdzięczni – Big Data to najgorętszy temat wielkiego biznesu od co najmniej kilkunastu miesięcy. I zapewne pracują nad nim wszystkie liczące się banki w Polsce. Ale na razie w Polsce z Big Data jest jak z seksem – wszyscy go mają, każdy chciałby wiele razy, jednak publicznie ani mru mru.

Prof. zarządzania Viktor Mayer-Schonenberg i Kenneth Cukier, dziennikarz Th Economist, z Polską nic wspólnego nie mają, więc o Big Data mówić się nie wstydzą. Ich książka jest jedną z pierwszych napisanych nie dla informatyków i specjalistów od metod ilościowych – czyli dla demiurgów Big Data. Ale dla nas, substratu tego mieszania w wielkim kotle z niezliczoną liczbą danych.

 

Działa. Nieważne dlaczego.

Pierwsza przykra niespodzianka, którą mają dla czytelników Schonenberg i Cukier to zapowiedź końca dyktatu przyczynowości. To na przyczynowości opiera się nasza oświeceniowa duma i nasze przekonanie, że żyjemy w wiekach rozumnych. Wieki ciemne widziały, że pajęczyna zmieszana ze spleśniałym chlebem ułatwia gojenie ran. Wieki jasne wiedzą, że na pajęczynie, zwłaszcza oplatającej chleb, łatwo rozwija się grzyb produkujący penicylinę, niegdyś jeden z najskuteczniejszych antybiotyków.  Big Data sprawia, że znów to korelacja, a nie ciąg przyczynowo-skutkowy, będzie wyznaczała granice naszej wiedzy. Różnica między Big Data a ludową medycyną polega jednak na próbie badawczej. N=all –to podstawowa formuła Big Data. Próbą badawczą są wszyscy. Prof. Piotr Płoszajski z SGH, jedna z nielicznych osób, które w Polsce zajmują się naukowo Big Data, mówi, że istotą Wielkiej Danej jest przetwarzanie danych niejednorodnych. Ale autorzy książki – Schonenberg i Cukier- godzą się na dane jednorodne, byle były całościowe. I podają przykład Farecastera – internetowej usługi, która pozwala przewidzieć, czy lot na który chcą Państwo kupić bilet będzie jutro tańszy, czy droższy. Usługę wymyślił blisko 10 lat temu amerykański matematyk który w samolocie odkrył, że jego sąsiad kupił bilet taniej, mimo że kilka dni później. Matematyk ów stworzył system zbierający minuta po minucie dane o cenach oferowanych przez przewoźników lotniczych w USA na poszczególnych trasach. I odkrył, że zasada „im wcześniej tym taniej” wcale się nie sprawdza. Dzięki stworzonej przez niego bazie (sprzedanej Microsoftowi w 2008 roku za 110 mln dolarów) system przewiduje, czy na tej konkretnej tracie i na pożądany dzień bilet będzie taniał, czy drożał. Odpowiedź na pytanie – dlaczego tanieje, albo drożeje – znają tylko sprzedający, czyli linie lotnicze. Ale skoro Farecaster daje prawidłową odpowiedź w co najmniej 75% przypadków – to można mu wybaczyć, że nie wie dlaczego jest tak mądry.

Droga do nieomylności przed Farecasterem jeszcze pewnie długa – i wiedzie przez tę ulubioną przez prof. Płoszajskiego niejednorodność danych. Jeśli autorom Farecastu uda się połączyć bazę cen z bazą zapytań z wyszukiwarki internetowej o dane połączenie – pewnie uda się skuteczniej przewidzieć liczbę chętnych by kupić bilet następnego dnia. Nigdy nie wiesz jakie jeszcze dane da się wykorzystać w analizie. „Prawdziwa wartość danych jest jak pływająca góra lodowa – na pierwszy rzut oka widzimy tylko jej skrawki, prawdziwa siła ukryta jest pod powierzchnią”. Te same dane okazują się kapitalnie przydatne do prognozowania zupełnie różnych zachowań. I w dodatku tworzą niezniszczalną historię która jest kluczem odkrywania kolejnych korelacji. To  – zdaniem autorów książki – najbardziej fascynująca właściwość Big Data.

 

Koniec historii prywatności

Zagrożenia są trzy i niestety wszystkie poważne.  Po pierwsze utrata prywatności. Po drugie zgon  domniemania niewinności, czyli kary za same prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa. Po trzecie dyktat liczb.

Prywatność w epoce Big Data staje się pojęciem niemal tak anachronicznym, jak kaligrafia po Gutenbergu. Po pierwsze cyfrowy świat powoduje, że sami chętnie dzielimy się wiedzą o sobie – od wieku, nazwiska partnera, przez liczbę dzieci po miejsce w które lubimy jeździć na wakacje. A to tylko drobna wiązka danych zostawianych przez większość użytkowników Facebooka. W epoce Big Data – danych napływających zewsząd – nie działa już maskowanie tożsamości. W 2006 roku AOL udostępniła pozbawione teoretycznie cech identyfikujących dane o milionach wyszukiwań ich klientów. Potrwało tylko kilka dni zanim na okładkach gazet pojawiła się 62-letnia wdowa Thelma Arnold z Lilburn z Georgii, którą przyłapano m.in. na wyszukiwaniu „60 single men”. Re-identyfikacja w świecie w którym Internet o niemal każdej osobie wie bardzo wiele jest nie do uniknięcia – twierdza autorzy książki.

 

Domniemanie prawdopodobieństwa

Kara za skłonności zamiast za czyny to świat znany z filmu „Raport mniejszości” z Tomem Cruisem w roli głównej. W „Raporcie…” przewidywaniem przestępstwa zajmowało się troje zatopionych w kleistej mazi niby-ludzi. W sądach w co najmniej połowie stanów USA zajmują się tym komputery. Prof. Richard Berk, z Uniwersytetu Pennsylwanii, twierdzi, że jego oprogramowanie przewiduje z co najmniej 75% skutecznością, czy osoba zwalniana z aresztu stanie się sprawcą/ofiarą zabójstwa. Oprogramowanie korzysta z Big Data. Niezwykłe jest to, ze program nie rozdziela sprawców od ofiar. Nie rozumie korelacji, które ma w bazie, ale potrafi błyskawicznie wyliczyć prawdopodobieństwo. Wizja komputera decydującego o areszcie (wizja, która w USA jest już rzeczywistością) może wywoływać dreszcze, ale czy orzekający o takim środku zapobiegawczym ludzie nie próbują zrobić tego samego co komputer? Przewidzieć prawdopodobieństwa ucieczki, albo popełnienia kolejnego przestępstwa przez podejrzanego? Próbują, tyle że na podstawie mniejszej liczby danych i w sposób bardziej podatny na chwilowe nawet zachwiania poziomu cukru we krwi (dane statystyczne wskazują, że głodni sędziowie znacznie częściej odrzucają wnioski o zwolnienie z aresztu, niż sędziowie po śniadaniu).

 

Liczbokratura

I w końcu dyktat liczb. Chociaż stosowanie algorytmów decyzyjnych jest zwykle skuteczniejsze, niż opieranie się na niejasnych wrażeniach (tak twierdzą, na podstawie swoich badań, m.in. Daniel Simons i Christopher Chabris, autorzy książki „Niewidzialny goryl”) – prostota decyzji za którymi stoją liczby może odbierać ich właściwy sens. Pewnie każdy z Państwa spotkał się z menedżerem, który nie podejmował żadnej decyzji bez gruntownych badań. Większość decyzji podejmował błędnych, bo nie posiadał żadnej wizji, a mimo to trwał na stanowisku bo za każdym razem miał dla swojego szefa wytłumaczenie – badania tak wskazywały. Rober McNamara, były amerykański sekretarz obrony, amerykański whiz kid, pierwszą sławę zdobył jako specjalista od metod ilościowych w Pentagonie w czasie II wojny światowej. Pomógł armii USA skutecznie i nowocześnie zarządzać dostawami. Niestety zastosowanie tej samej miary – metod ilościowych – w czasie gdy jako cywil nadzorował wojnę w Wietnamie spowodowało utożsamienie postępów w wojnie z liczbą zabitych wrogów. Amerykanie okazali się w tym całkiem skuteczni. Fakt, że wojnę przegrali, w żaden sposób ich nie rozgrzesza ze stosowania tak nieludzkiej metody prowadzenia wojny. Ale nie o potępienie tutaj chodzi, tylko o rozumienie mechanizmu – czyli syndromu młotka. Jeśli masz go w dłoni wszystkie problemy wyglądają jak gwoździe. Będziemy się musieli nauczyć nowych sposobów etycznej oceny decyzji – przewidują Schonberger i Cukier. Te stosowane do ludzi już się dezaktualizują.

 

Będziemy się musieli nauczyć patrzenia na świat po nowemu. Wygląda na to, że wielkie przyspieszenie dopiero się zaczyna. To dobra wiadomość dla ekonomistów behawioralnych. To oni są dziś w szpicy wykorzystywania korelacji do przewidywania co przyniesie przyszłość. To także świetna wiadomość dla ekspertów od metod ilościowych – w Polsce zdecydowanie mniej popularnych, niż w USA (za co pewnie przyjdzie nam płacić kupowaniem w przyszłości amerykańskich technologii). Ale Big Data jest najlepszą wiadomością dla tzw. netokracji. Dziś ludzie tacy jak Zuckerberg, Brin, Page, Ellison czy Bezos nazywani są tak przez pryzmat pieniędzy, które zarabiają dzięki sieci. Pytanie, czy Big Data nie jest zapowiedzią netokracji par excellence.

“Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbanie”, Igor Janke

Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbánie - Igor Janke

Angela Merkel tylko przez zupełny brak dyskrecji swojego biografa, Stephana Korneliusa, musiała przyznać, że jej ojciec urodził się jako Horst Kazimierczak (co pewnie więcej mówi o niemieckim wychowaniu Bundeskanzlerin, niż o jej polskich korzeniach). Wiktor vel. Viktor (edytorzy książki sami nie mogą się zdecydować jak pisać to imię) Orban – gdyby tylko odnalazł w siódmej wodzie po kisielu kogokolwiek o nazwisku Urbanowicz – owinąłby się na przyjazd do Warszawy transparentem z tym nazwiskiem. Co pewnie więcej mówi o potrzebie i umiejętności czarowania odbiorców przez Orbana, niż o jego rzeczywistym stosunku do Polski.

 

„Napastnik”. „Wojujący kowboj”. „Chłopak z prostego biednego domu na samym końcu wsi”, który dostał się na szczyt. A teraz pomaga innymi. Wiktora Orbana, premiera Węgier, który w ciągu trzech lat przejął na Węgrzech władzę niemal absolutną poznajemy razem z Igorem Janke w majtkach w szatni prowincjonalnego, rodzinnego Felcsut, gdy tuż przed meczem ściąga spodnie i wciąga piłkarskie spodenki. Igor Janke już jest oczarowany Orbanem. I taki pozostaje do końca książki.

 

Całe życie Orbana to zaskakujące gole z przewrotki. Ojciec żarliwego antykomunisty był niezbyt wysokiego szczebla funkcjonariuszem partii komunistycznej. Matka w politykę nie angażowała się wcale. „W mojej rodzinie nie było niczego, co pchnęłoby mnie w stronę antykomunizmu” – przyznaje Jankemu Orban. Podobnie jak nie było niczego, co pchnęłoby go w stronę religijnej żarliwości. Takiej, która dawnemu antyklerykałowi walczącemu przeciw reprywatyzacji majątków kościelnych i religii w szkołach każe tkać swoje przemówienia wyborcze z biblijnych cytatów i zmieniać prawo by partia rządząca mogła faworyzowania kościół katolicki i kalwiński – z którymi Orban związany jest dziś przez żonę i przez własną konfirmację.

 

Życie pełne goli z przewrotki i „shooting from the hip”. Styl kowboja Orban kocha bezgranicznie. Uczył się go– jak twierdzi Laszlo Keri, jeden z rozmówców Jankego, oglądając piętnastokrotnie „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”, tasiemcowy, trwający prawie 3 godziny tzw. spaghetti western nakręcony w 1968 roku przez Włocha Sergio Leone. Laszlo Keri dziwi się, że tak długi i nudny (to ocena Keriego, krytycy filmowi mają inne zdanie, zwłaszcza na temat edycji skróconej do 155 minut) film można zobaczyć 15 razy? Czytelnik zapyta raczej– skąd Keri wie, że Orban oglądał film dokładnie 15 razy? Nie prawie 15, blisko 15, z 15. Zaskakująca dokładność.

 

Przemiana Orbana z piłkarza-kobieciarza („w szkole 90% poświęcałem na piłkę, 10% na dziewczyny. Na inne rzeczy czasu nie było”) zaczęła się – według Jankego – w wojsku. Trafił do niego na początku lat 80-tych. Orban twierdzi, że gulaszowa armia zasiała w nim powoli kiełkującą niechęć do gulaszowego socjalizmu. Nuda i bezsensowna musztra. “Jednemu z oficerów strzelił raz z otwartej ręki w twarz, za co trafił na kilka dni do karceru” – pisze Janke. Z czyjej to relacji? „Samego Orbana” – przyznał w rozmowie ze mną Igor Janke. Szkoda, że to relacji niezweryfikowana– ani żadnymi dokumentami, ani nawet pytaniem do pojawiającego się przecież w książce Gabora Fodora, kolegi Orbana z którym przyszły premier odbywał służbę wojskową. Daniel Kahneman, autor świetnej „Thinking. Fast and Slow” (w Polsce wydanej przez Media Rodzina od Poznań jako „Pułapki myślenia”) opisuje różnicę jaźni doświadczającej i pamiętającej. Po 30 latach nawet przy najlepszej woli opowiadającego łatwo pomylić rzeczywiste zdarzenia z własnego życia z planami, albo nawet usłyszaną opowieścią. Trudno więc powiedzieć ile w słowach Orbana jest wspomnień prawdziwych, a ile fałszywej pamięci, skoro nie słyszymy nikogo, kto pamiętałby je z innej perspektywy. Podobnie jest zresztą ze wspomnieniami dotyczącymi grudnia 1981 roku i zagęszczającej się sytuacji wokół Polski. Klarująca się dopiero w głowie Orbana ocena węgierskiego komunizmu kontrastuje z tym, jak wspomina on obawy, że oddział Viktora Orbana i Gabora Fodora zostanie wysłany do Polski w ramach bratniej interwencji. “Miałem ogromny dylemat moralny. Co zrobić, jak każą nam jechać? Kochaliśmy Polskę. Jechać do Polski i robić coś przeciwko Polakom to byłoby straszne”.

 

Im bliżej współczesności – tym relacji ze źródeł innych, niż narracja Orbana, jest na szczęście więcej. Pierwsza konferencja prasowa Fideszu, założonego 30 marca 1988 roku przez grupę przyjaciół z Kolegium Etvosa, relacjonowana jest za materiałami węgierskiej esbecji (niestety nie źródłowymi, ale cytowanymi za węgierską książką o Fideszu). Ale nawet kiedy słuchamy osób innych niż sam Orban – zawsze są to postacie z jego kręgu. Współpracownicy obecni, byli, czasem z Orbanem poróżnieni. Najbardziej krytyczny głos to cytowany przez Jankego, bez podania nazwiska, młody fideszowiec krytykujący chaotyczne decyzje swojego przywódcy:  “Jest kompletny chaos. Codziennie zmieniają decyzje”. Ale próżno w „Napastniku” szukać relacji kogoś, kto fundamentalnie z Orbanem się nie zgadza – nie w kwestii metody, ale w co do samego celu do którego Orban dąży.

 

Najlepszy rozdział książki „Napastnik” to jedyny, który opowiada nie o Orbanie, ale o węgierskich dziennikarzy. Janke, jeden z najbardziej znanych polskich dziennikarzy, przejmująco opisuje klientelizm węgierskich mediów – zarówno tych po prawej, jak i lewej stronie opinii. To świat, w którym na dziennikarstwo prawdziwe i szczere nigdy nie było miejsca. A dziennikarze tacy jak Tamas Bodoky, przez chwilę bohater prawicy po serii artykułów opisujących brutalność węgierskiej policji tłumiącej zamieszki z 2006 roku – natychmiast są przez nią niszczeni gdy zaczynają opisywać machlojki działaczy Fideszu. I vice versa, lewica Gyurcsanyego nie jest w tych praktykach ani odrobinę inna, twierdzi Janke.

 

Igor Janke twierdzi, że praca nad książką o Orbanie należała do jego największych dziennikarskich wyzwań. I pasję z jaką Janke traktuje historię upadków i wzlotów Orbana widać na każdej kartce. Ta pasja sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze. Ale na to, żeby zbliżyć się do Isaacsona – jeszcze nie wystarczy.

 

PS Rozmowę z autorem znajdziecie w TVN Player.

 

25 marca 2013

The Great Tax Robbery: How Britain Became a Tax Haven for Fat Cats and Big Business - Richard Brooks Sympatyczna perswazja - Konrad Pankiewicz Linie uskoku - Raghuram G Rajan

Dlaczego wielbiciele Apple’a nigdy nie byli rozczarowani premierami?  Bo Steve Jobs nigdy niczego im nie obiecywał. Nawet dnia premiery. Obiecuj mało a nigdy nikogo nie zawiedziesz -  pisze do swoich czytelników autor książki „Sympatyczna perswazja”. I sam nie obiecuje, że będzie łatwo – bo wzbudzanie sympatii – chociaż opłacalne w biznesie – jest sportem dla wytrwałych. Czy Konrad Pankiewicz będzie dla Państwa wystarczającym trenerem w tym sporcie?

18 marca 2013

Zachowanie nabywców produktów luksusowych - Tomasz Sikora Powrót do rzeczywistości. Prześmiewcza książka o tym, jak przechytrzyć, prześcignąć i pokonać konkurencję - Guy Kawasaki Angela Merkel: Die Kanzlerin und ihre Welt - Stefan Kornelius

Jeśli Twój produkt jest tak nowatorski, że nie widzisz dla niego konkurencji – to albo jesteś idiotą i chcesz podbić rynek który nie istnieje. Albo nieudolnym idiotą, który nawet nie potrafi sprawdzić w Internecie z kim chce konkurować. Guy Kawasaki, legenda amerykańskiego marketingu, jeden z pionierów Apple’a, bezwzględnie ściąga  na ziemię biznesowych marzycieli dzieląc przez 10 wszystkie ich biznesowe prognozy. A robi to z rzadko spotykanym w biznesowych lekturach poczuciem humoru.

11 marca 2013

Work Like a Spy: Business Tips from a Former CIA Officer - J.C. Carleson Keynes kontra Hayek. Spór, który zdefiniował współczesną ekonomię - Nicholas Wapshott Inwestycje w badania i rozwój - Małgorzata Knauff

Maj 1942. John Maynard Keynes i Friedrich von Hayek łopatami w ręku, na dachu King’s College w Oxfordzie razem pilnują zabytkowego budynku przed niemieckimi bombami zapalającymi. To jedyny moment w życiu wielkich adwersarzy ekonomii, kiedy mieli nie tylko wspólny cel, ale też zgadzali się co do środków. Keynes kontra Hayek – wspólna biografia ludzi, którzy razem zmienili ekonomię. I pytanie – czy Keynes byłby Keynesem bez Hayeka, a Hayek Hayekiem bez Keynesa?

4 marca 2013

Czego nie można kupić za pieniądze.  Moralne granice rynku - Michael Sandel Skończ z okresową oceną pracowników! - Samuel A. Culbert, Lawrence Rout The Bankers' New Clothes: What's Wrong with Banking and What to Do about It - 'Anat Admati',  'Martin Hellwig'

Pamiętają państwo aferę łowców skór? Historię ludzi, którzy za łapówki zabijali pacjentów. Michael Sandel, autor książki „Czego nie można kupić za pieniądze” początku tego zjawiska upatruje w niewinnych z pozoru zjawiskach. Płatnych pasach do szybkiej jazdy, szybszej ścieżce do lekarza za dodatkową opłatą, ubezpieczeniach na życie pracownika z których odszkodowanie może dostać wyłącznie pracodawca. Czy rynkowe metody rozwiązywania wszelkich sporów powodują, że dochodzimy do rozwiązywania sporu o życie metodą “kto da więcej”?

25 lutego 2013

Zakupologia: Prawdy i kłamstwa o tym, dlaczego kupujemy - Martin Lindstrom, Paco Underhill, Magdalena Zielińska The Human Face of Big Data - Rick Smolan, Jennifer Erwitt Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbánie - Igor Janke

Pamiętają państwo ile zdjęć zrobili swojemu dziecku w dniu jego narodzin? Do ilu bliskich te zdjęcia dotarły? Ile maili, smsów, mmsów i postów na facebooku? W ciągu pierwszego dnia życia człowieka staje się on źródłem większej ilości danych, niż tkwi w Bibliotece Kongresu – piszą autorzy książki „The Human Face of Big Data”. Niedawne wypowiedziane w TVN CNBC słowa wiceprezesa giełdowego banków o biznesowym wykorzystywaniu Big Data wywołały sporą burzę, bo boimy się zwykle tego, czego nie znamy. Czy XXI wiek będzie zatem wiekiem walki o Wielką Daną z ludzką twarzą?

18 lutego 2013

The Federal Reserve and the Financial Crisis - Ben S. Bernanke Niewidzialny goryl. Dlaczego intuicja nas zawodzi? - Christopher Chabris, Daniel Simons

Jeśli jakość myślenia jest kluczowa dla jakości biznesu – to książki o tym co widzimy, a co nam się wydaje przegapić  nie można. Czy to możliwe, żeby widzieć liczby czarno na białym świadczące o nadciągającej katastrofie i ich nie zobaczyć? Nie mówię – nie zrozumieć. Nie mówię – nie dostrzec wagi. Mówię – nie dostrzec liczb. Możliwe, skoro można przeoczyć goryla wbiegającego na boisko do koszykówki tylko dlatego, że jest się zajętym liczeniem piłek. Dowód? W książce “Niewidzialny goryl” Christophera Chabris i Daniela Simonsa. A także pierwsza od 2004 roku książka Bena Bernanke – oparta na serii wykładów “The Federal Reserve and the Financial Crisis”.

11 lutego 2013

Wiedza i bogactwo narodów - David Warsh Gorzka czekolada. Społeczne aspekty uprawy kakao w Wybrzeżu Kości Słoniowej w kontekście zasad handlu międzynarodowego i konsumpcji - Błażej Popławski, Katarzyna Szeniawska Street Smarts: Adventures on the Road and in the Markets - Jim Rogers

Kapitalista-zawadiaka znów jest na tropie zysków. Jim Rogers, rynkowy rekin, azjatycki neofita, a poza tym człowiek, który – jak pewnie mogli się Państwo przekonać z wywiadów m.in. dla TVN CNBC – nie odbiera życia zbyt poważnie – poważnie traktuje swoich fanów. 4 lata po ostatniej książce która wydawała się być jego rynkowym testamentem – wydał kolejny równie rynkowy, co życiowy poradnik.

4 lutego 2013

Qué hacer con España: Del capitalismo castizo a la refundación de un país - César Molinas Kod skuteczności. O jakości myślenia i działania - Jacek Pogorzelski Nieoczywistości. Ekonomiczna teoria wszystkiego - Richard A. Posner, Gary S. Becker

Czy opłaca się pozwolić na homoseksualne małżeństwa? Na poligamię? Selekcję płci? Czy handel organiami przyniesie więcej szkód, czy korzyści? Czy płacąc za wjazd do miasta zapłacimy jednak mniej niż stojąc w mega-korkach? Dwaj Amerykanie – noblista Gary Becker i sędzia Sądu Najwyższego Richard Posner zamiast kierować się przesądami – postanowili wszystko policzyć. Ale czy policzyć oznacza to samo co matematycznie dowieść ?

28 stycznia 2013

To Sell Is Human: The Surprising Truth About Moving Others - Daniel H. Pink Wielkie poszukiwanie. Historia ekonomicznego geniuszu - Sylvia Nasar Sklepy internetowe. Jak złapać w sieci e-konsumentki i e-konsumentów - Feldy Marzena

Sylvia Nasar, która 15 lat temu wzruszyła czytelników biografia Johna Nasha – tym razem napisała książkę o nie zawsze genialnym życiu ekonomicznych geniuszy. Pełna wzlotów i upadków, ale jednak optymistyczna opowieść o tym, że to ludzie – a nie ślepy los – zmienia świat na lepsze. A narzędziem tej zmiany jest właśnie ekonomia.

 

Nagranie tego odcinka Górnej Półki w tvnplayer

21 stycznia 2013

Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg - Nicholas G. Carr China's Superbank: Debt, Oil and Influence - How China Development Bank is Rewriting the Rules of Finance (Bloomberg) - Henry Sanderson, Michael Forsythe Polak w świecie finansów - Maison Dominika

Coraz więcej tekstu, coraz mniej mniej minut. Coraz więcej tekstu na każdą minutę. Jeśli trudno się Państwu skupić na tekście dłuższym, niż kilka akapitów – czas zastanowić się, czy to Internet spłycił Państwa umysł – jak twierdzi Nicholas Carr, wieloletni autor Harvard Business Review. Czeka nas umysłowa płycizna, czy też Carr reaguje na Internet jak widzowie filmu braci Lumiere na lokomotywę na ekranie?

 

Nagranie tego odcinka Górnej Półki w tvnplayer.pl

14 stycznia 2013

Scrum. O zwinnym zarządzaniu projektami - Mariusz Chrapko Odkrywając wolność. Przeciw zniewoleniu umysłów - Leszek Balcerowicz The Antidote: Happiness for People Who Can't Stand Positive Thinking - Oliver Burkeman

Zawartość książki “Odkrywając wolność” Leszka Balcerowicza jest jak “Ulisses” Joyce’a – prawie wszyscy go znają, ale prawie nikt z przeczytania. Balcerowicz zebrał w swoim pokaźnym zbiorze (to najgrubsza książka, jaka dotychczas pojawiła się w Górnej Półce) zebrał teksty klasyków liberalizmu i liberałów zaskakujących. Wiele z tych tekstów nigdy wcześniej nie pojawiło się w języku polskim. Oczywiście von Hayek, oczywiście Nozick, ale skąd się tam wziął Mario Vargas Llosa? Można nie być ultraliberałem, można nie być nawet liberałem umiarkowanym żeby eseje zebrane przez prof. Balcerowicza uznać za program obowiązkowy dla osób ceniących refleksję nad światem.

 

Nagranie tego odcinka Górnej Półki w tvnplayer.pl

7 stycznia 2013

Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym - Daniel Kahneman, Piotr Szymczak Międzyrynkowa analiza kursów walutowych - Ashraf Laidi

Mocnym akcentem rozpoczęliśmy 2013 rok. “Pułapki myślenia” to wydana po polsku słynna – choć istniejąca ledwie od roku – książka “Thinking. Fast and slow.” Daniela Kahnemana. Przyznam szczerze, że przegapiłem ją o kilka tygodni – bo miałem uwagę nastawioną na przeczesywania rynku pod kątem tytułu “Myślenie. Szybkie i wolne” (patrz rozdział książki poświęcony doświadczeniu z niewidzialnym gorylem). Tymczasem wydawca zaskoczył mnie “Pułapką”. Ale dla czytelników którzy nie zostali zmyleni przyzwyczajeniem do oryginału (patrz rozdział dotyczący primingu, czyli torowania) to prawdopodobnie bardziej przyciągający tytuł. To książka z kategorii “olśnienia”. Po niej świat wygląda inaczej. Niekoniecznie lepiej. Gdybym miał ją skrócić do jednego wersu- posłużyłbym się słowami “Pochwała złego o sobie mniemania”. Albo co najmniej – pochwała sobie samemu niedowierzania. Tylko ono jest w stanie uchronić nas od części, części zaledwie, pułapek.

 

Nagranie tego odcinka Górnej Półki w tvnplayer.pl

24 grudnia 2012

Od łabskiego do reńskiego kapitalizmu - Płóciennik Sebastian Godne społeczeństwo. Program troski o ludzkość - John Kenneth Galbraith

Zielona wyspa Europy to… Niemcy. Kiedy wszyscy zaczynali już tracić wiarę w dawnego mistrza wzrostu gospodarczego  – Niemcy okazały się być równie dynamiczne co Michael Schumacher. Co dało niemieckiej gospodarce taki napęd, że wysoko Niemcy są w stanie jednocześnie świetnie zarabiać i skutecznie konkurować o pracę z żyjącymi za kilka dolarów dziennie pracownikami z południowo-wschodniej Azji? Dr Sebastian Płóciennik napisał o jedną z pierwszych w Polsce książek, które nowoczesną aparaturę ekonomii traktują nie za przedmiot opisu – ale za narzędzie opisu. Szkoda, że nikt takiej książki nie napisał jeszcze o Polsce.